W marcu 2017 roku dowiedzieliśmy się, że za kilka miesięcy powitamy na świecie naszą córeczkę. Ciąża, to najdłuższa wspólna podróż jaką przebyliśmy – podróż do rodzicielstwa. Czas pełen przygotowań, obaw i oczekiwań. Dla mnie, był to o tyle bardziej magiczny okres, ponieważ to ja mogłam nosić maluszka pod sercem. Czuć jej ruchy, niepokoje, czkawki i móc mówić do niej w każdej chwili.

Na moje szczęście przez całą ciążę czułam się świetnie. Mogłam robić w zasadzie wszystko na co miałam ochotę. Oczywiście mając w pamięci, żeby się nie nadwyrężyć i nie zrobić krzywdy maluchowi. Było to kilka miesięcy poznawania ludzkiego organizmu, który mnie zafascynował. To niesamowite, jak jesteśmy w stanie przygotować ciało i wszystkie jego procesy na przyjęcie nowego człowieka i wydanie go na świat.

Ten okres, to też poznawanie siebie i swojego partnera. Sprawdzanie naszych wspólnych oczekiwań oraz tego, czy możemy na sobie polegać. Niesamowite jak mężczyźni potrafią się zaangażować. Oczywiście nie jest to takie zaangażowanie jak kobiety i tego nigdy od nich nie oczekujmy. Zazwyczaj w 100% oddadzą się maluchowi jak go zobaczą. Dla nich, to co dzieje się w ciele kobiety jest niezrozumiałe, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie mogą tego odczuć.
Możemy im pomóc zrozumieć pewne rzeczy, tłumacząc co się dzieje w naszym organizmie, jakie zachodzą w nim procesy i zmiany. Mi pomogła w tym aplikacja w telefonie, która co tydzień dostarczała informacji jakie zmiany zachodzą u mnie i u malucha. To świetna sprawa! Szczególnie, że dowiadujemy się również o dolegliwościach, jakie nas czekają w danym tygodniu. Zaoszczędziła nam też dodatkowych stresów i wizyt u lekarzy, a opisy rozwoju płodu dały pewne wyobrażenie jak wygląda nasza córeczka np. informacja, że w danym tygodniu wykształcił się jej nosek czy powieki.
Afera z przygotowaniami .
Przygotowania i cały ten ambaras! Nie znam mamy, która nie zaczyna szaleć choć na chwile. Dodatkowo, możecie zaangażować partnera w przygotowania do powitania malucha w domu. Składanie mebli, wybieranie wyposażenia, wspólne kupowanie wyprawki i ciuszków. To da im poczucie ważności! Poza tym jak wydarzy się tak, że traficie do szpitala nieco wcześniej niż planowałyście, tata będzie wiedział gdzie co jest, czego brakuje i jakie macie ciuszki. Okazuje się to o tyle ważne, że do szpitala nie przywiozą Wam potem body zamiast pajaców itp. Dla nich to czarna magia, całe to nazewnictwo 🙂

Bardzo ważny dotyk …
Udowodniono, że maluchy w naszym brzuszku świetnie nas słyszą, rozpoznają nasze głosy i czują dotyk. Co więcej jeszcze sześć miesięcy po urodzeniu myślą, że ciało mamy i ich jest jednością. Tak więc dotykajcie i mówcie dużo! To daje maluchom poczucie bezpieczeństwa i uspokaja. A po narodzinach, kiedy tylko wasze głosy będzie kojarzyć, okażecie się ich jedyną ostoją. Nie wiecie co mówić? Wszystko. Co się dziś działo, jakie macie plany na następny dzień. Możecie czytać na głos książkę, którą właśnie czytacie. Fajnie też puszczać maluszkowi muzykę. My postawiliśmy na Mozarta i nasze ulubione nuty. Ponoć muzyka klasyczna wpływa na lepszy rozwój mózgu. I uwierzcie mi,po urodzeniu ta sama muzyka będzie berbecia uspokajać. U nas się to świetnie sprawdziło.
Nie dać się zwariować …

Przez całą ciążę warto dowiedzieć się kilku rzeczy. Tak, żeby po porodzie nie panikować, że nic nie wiecie i nie jesteście w żaden sposób przygotowani. Na rynku jest cala masa poradników i mądrych książek. Nie czytajcie ich, na pewno nie wszystkie. Po narodzinach będziecie się dręczyć, że nic nie wychodzi Wam książkowo i nic nie potraficie, a to kompletna bzdura. Postawcie na sprawdzone pozycje, poszperajcie na blogach parentingowych, czy zapytajcie przyjaciółki co warto. Ja zakupiłam „Język niemowląt”, z której sporo skorzystałam oraz „Ciężarówką przez 9 miesięcy” – tu zajrzałam kilka razy. Z książek dowiedziałam się głównie o tym jak ogarnąć dzieciaczka po powrocie do domu. Na blogach i You Tubie znalazłam info jak kąpać, pielęgnować i co wybrać do wyprawki. O tym jak przygotować się do porodu i szpitala powiedzieli nam znajomi i na szkole rodzenia. No właśnie, szkołą rodzenia – chodzić czy nie? My byliśmy i bardzo się z tego cieszę.
Kilka zalet chodzenia do szkoły rodzenia w trakcie ciąży:
- dzięki dojazdom do perfekcji dograliśmy drogę do szpitala i poznaliśmy szpital,
- nauczyłam się oddech, co świetnie przydało się podczas skurczy i przyniosło ulgę,
- nauczyliśmy się masażu placów oraz maluszka, obydwa się przydały.
Co najważniejsze? Pamiętajcie, że to bardzo, ale to bardzo wyjątkowy okres i cieszcie się nim. Ja zdecydowanie za nim tęsknię. Być może był o tyle magiczny, że pierwszy raz mogłam to wszystko poczuć i ten kolejny nie będzie już tak wyjątkowy.
Dodaj komentarz