Idealna matka, czy taka w ogóle istnieje? Czy chciałabyś nią być ? Ja zdecydowanie nie. W końcu uczymy się na błędach, poznajemy tak świat. Ostatnie dni są dla nas wszystkich ciężkie i wymagające wiele poświęcenia, wytrzymałości, a przede wszystkim cierpliwości.
Z początkiem akcji #zostańwdomu zasypały nas informacje i setka dobrych rad jak poradzić sobie z pracą w domu, z maluchem, który nie rozumie zakazów, itp. Każdy miał nadzieję, że za chwile wrócimy do normalności, choć w głębi czuliśmy, że światowa pandemia oznacza nawet miesiące w domu. Padły nasze firmy, spora część dostała wymówienia, inna część pracuje zdalnie w domach, w których nie ma warunków. Brak zrozumienia drugiego człowieka narasta z każdym dniem, z drugiej strony ludzie się jednoczą w walce. Dziwne to czasy, trochę straszno, trochę śmieszno. Choć mnie to właśnie przestało bawić.

W zasadzie, jeżeli by patrzeć na to wszystko od strony pracy, to u nas wiele się nie zmieniło. Obydwoje pracujemy z domu i godzimy to z wychowaniem córeczki. Więc nie dobiła nas wizja zdalnej pracy z biegającym maluchem, choć rozumiem tych, którzy zupełnie nie mogą się w takiej wersji odnaleźć. Pewnie sporo też zależy od tego jaki rodzaj pracy przyszło Ci wykonywać.
Gotujemy, bawimy się i cieszymy sobą całymi dniami … idealna matka …
Skupiłam się na porządkowaniu dysków, obrabianiu zaległości i pisaniu tutaj. Pomysłów na siebie zawsze mam wiele, a jeszcze udało mi się załapać na kilka kursów online i zdobyć nieco praktycznej wiedzy. Początkowo wszystko hulało, a głowa wymyślała kolejne rzeczy. Jednak dałabym wiele, żeby móc wrócić do sesji, które zawiesiłam zupełnie.
Zajęłam się również gotowaniem. Coś za czym nie przepadam i na czym nie bardzo się znam. Jednak marzyło mi się wspólne pichcenie z córeczką. Wyszukiwałam te najprostsze pomysły i zaczęłyśmy je realizować. Jedne wyszły dobrze, drugie gorzej. Nie we wszystkim trzeba być perfekcyjnym i trzeba się umieć do tego przyznać. Prezentuje tu moje nieudane ciasteczka, które chciałyśmy przygotować z Zozo na urodziny taty. Nie do zjedzenia! I nadal nie wiem co poszło nie tak. Za to udało mi się wyłapać kilka fajnych przepisów, które zostaną z nami na dłużej i cały czas testuje nowe. To jednak chyba głównie dla mnie, jako mała odskocznia od mozolnej codzienności.

I o tym właśnie ten cały post ma być. O przyznaniu się do tego, że nie jesteśmy perfekcyjni. Nie musimy mieć wypucowanego domu, zabawiać naszych dzieci cały dzień z uśmiechem na buzi, wypiekać perfekcyjne pyszności, radzić sobie super z tą całą sytuacją. Nic nie musimy, na serio nic. Skupcie się w końcu trochę na sobie i swoich potrzebach. Mimo, że kocham moje dziecko i lubię spędzać z nią czas na zabawach i grach, to uważam, że nie muszę pokazywać jej palcem codziennie przez średnio 16 godzin jak się bawić i podawać jak zorganizować każdą chwilę. Większość kreatywnych zabaw i zachowań dzieciaków wynika z nudy.

Przypomnijmy sobie czasy naszego dzieciństwa. Czy Wasi rodzice zabawiali Was całymi dniami? Mnie zdecydowanie nie. Siedziałyśmy z dziewczynami na trzepaku i z nudów wymyślałyśmy niesamowite przygody. Tyle się działo! A jak trzeba było siedzieć w domach, bo zimno, bo padało, nic się nie zmieniało. W zamknięciu też potrafiłyśmy się świetnie bawić. Teraz wbrew pozorom dzieciaki mają więcej możliwości. Poza tym tyle się słyszy, że normalnie nie można ich z domu wygnać. 🙂
Matka matce wilkiem
Z naszych obserwacji wynika, że to właśnie my kobiety-matki jesteśmy wobec siebie najbardziej krytyczne. Wytykamy sobie najmniejsze błędy, czekamy, aby któraś się potknęła i dała upust swoim emocjom.
Jak jedna napisze, co czuję, że ma dość siedzenia w domu! Wtedy wylewa się fala hejtu, że powinna się cieszyć ze wspólnego czasu, przecież prawdziwym – dobrym matkom wciąż go za mało. Idealne matki, pamiętają również, że gluten jest fuj, GMO i TV również, a także ważne są codzienne zajęcia ruchowe, muzyczne i angielski przeprowadzane ze wszystkimi dziećmi zgodnie z ich wręcz encyklopedycznym rozwojem. Od początku epidemii, choć i wcześniej, miałyśmy dużo sytuacji, w których nie dowierzałam, że druga kobieta, też matka, może zachować się w taki sposób. Nie chcemy tu przytaczać tych historii, bo to nie o tym wpis. Wręcz odwrotnie, nauczmy się życzliwości!
Udawana perfekcja
Bawią mnie wpisy matek, które nie rozumieją, jak można mieć dość własnych dzieci. Można, my ich, a one nas. Taka jest prawda i nie wierzę w inną lukrowaną rzeczywistość, choć oczywiście sytuacja wygląda inaczej w przypadku jednego niemowlęcia w domu. Życie takiej matki niewiele zmieniła pandemia, jedynie odwiedziny sklepów i znajomych zostały jej ograniczone. Zdecydowanie łatwiej będzie mi z jednym bobasem, niż Ewie, która ma trójkę. W różnym wieku i z różnymi potrzebami.

My jesteśmy naprawdę świadomymi matkami, ale czasami trzeba odpuścić, aby przetrwać. Tak, użyłam tego okropnego, nieidealnego słowa PRZETRWAĆ. Moment, w którym się znajdujemy, tego wymaga. Zarówno dla nas, jak i dla dzieci nie jest to naturalny stan. Wszyscy zostaliśmy wyrwani z naszej poukładanej rzeczywistości, która dawała nam poczucie bezpieczeństwa. Dzieci też chcą wrócić do swoich kolegów, obowiązków, pań w przedszkolu. W domu atmosfera robi się coraz gęstsza, nie dla tego, że my jesteśmy złymi matkami i nie sprostałyśmy zadaniom, ale dlatego, że wszyscy, dzieci przede wszystkim, chcą wrócić do normalnego życia. Żadna zabawa z rodzicami, edukacyjna gra i lekcja angielskiego on-line nie zastąpi im rówieśników.
W naszych domach wszelkie zasady zostały poluzowane: jemy pszenicę, słodycze i oglądamy dużo bajek. Ale jedna rzecz się nie zmienia, głośno mówimy o naszych uczuciach i krzyczymy, że mamy dość, momentami nawet siebie!
Reasumując, idealna matka powinna przede wszystkim charakteryzować się ogromną empatią, nie tylko wobec własnych dzieci, ale każdego człowieka. Mniej hejtu, więcej miłości. O to apelujemy i tego sobie życzmy!
Dodaj komentarz