Weekend z maluchem, ferie z maluchem, zima z maluchem. Jak przetrwać krótkie dni w mieście? Siedzenie i zabawy w domu, wszystko fajnie, ale ileż można! Spacery tylko do 16, bo potem już ciemno i nie każdy dzieciak to lubi. Wizyty u znajomych też często pokrzyżowane niekończącymi się infekcjami. Co pozostaje?
Weekend z maluchem w mieście.
Ostatnie wolne dni chcieliśmy wykorzystać jak najlepiej i najbardziej obficie. Nie zawsze mamy tyle wolnego czasu, który możemy poświęcić Zozo. W międzyczasie malutka obchodziła swoje drugie urodziny, które opisywałam tutaj. Dlatego starałam się znaleźć jak najwięcej ciekawych miejsc, które możemy odwiedzić.
Zazwyczaj w takie dni korzystamy z możliwości odwiedzenia wszystkich znajomych, ale w długi weekend większość wyjechała. Zabawy i harce w domu staraliśmy się ograniczyć do wygłupów w łóżku po pobudce. Potem śniadanko i szykowanie do wyjścia. I nagle padało pytanie, gdzie?
Odhaczyliśmy juz knajpki z ulubionymi przysmakami, park rozrywki, odwiedziny i spacery w ciekawych miejscach. Zarówno w ciągu dnia, jak i wieczorem, żeby Zoja nacieszyła oczy światełkami. Niestety bilety na teatrzyki i ciekawe zabawy wszystkie wyprzedane. Wtedy zajrzałam na inne blogi, co polecają.
Pojawiły się długie listy miejsc, które warto odwiedzić z maluchem. Knajpki z pyszną kawą i kącikami dla dzieci. Część już znałam, ponieważ bywamy tam czasami, o części chętnie poczytałam, ale nic jakoś mnie nie przekonało.
Z tych, które odwiedziliśmy, nie do końca byliśmy zachwyceni. Kofifi, to książeczki i kąciki zabaw, ale dosyć daleko od nas i nie ma tego wow. Chyba, że trafimy na warsztaty czy inne eventy, wtedy zdecydowanie warto wziąć w nich udział. Szumiś Cafe, małe przytulne miejsce, ale właśnie za małe, za ciemne i atrakcje jak w każdym kąciku zabaw w knajpach. Wyjątek stanowią jakieś planowane na ten czas wydarzenie. Mają zajęcia dla maluchów, jednak nie zostały przyjęte z entuzjazmem. Choć pewnie każde z tych miejsc odkryjemy na nowo, jak Zoja będzie w innym wieku.
Kawa i zabawa
Czytając opisy przypomniałam sobie, że w trakcie ciąży chodziłyśmy z Ewą do kawiarni Kawa i Zabawa. Wtedy była dla mnie za głośna i liczba dzieciaków z rodzicami w niej mnie przerosła. Teraz to idealna miejscówka na spotkanie z przyjaciółką i zapewnienie atrakcji Zojce.
Atrapa domków, zjeżdżalnia i kąciki do zabawy okazały się strzałem w dziesiątkę. Oczywiście dzieci biegało sporo, ale dziś to było to plus. Zojka miała kompanów do zabawy. Znajdziecie tam różnego rodzaju zabawki, książeczki, klocki czy tory do układania. Niektóre w nieciekawym stanie niestety. Oczywiście największą atrakcją jest zjeżdżalnia. Dla nas jest to także bardzo dogodna lokalizacja. Akurat na czterdziestominutowy spacer w jedną stronę. Czyli zdążę zapragnąć ulubionej kawy z chałwą, a w drodze powrotnej zgubić nieco kalorii.
Szczerze mówiąc, mimo, że Kawa i Zabawa jest, moim zdaniem, najbardziej atrakcyjna dla malucha, to brakuje mi w niej ciekawych propozycji na przekąski. We wszystkim gluten, cukier i laktoza. Nie zabraniamy tego małej w zupełności, ale kiedy możemy staramy się unikać. Ewa nie skorzystała tym razem z zaproszenia, bo nie miała siły na walkę ze starszakami wiszącymi przy ladzie ze słodyczami, deserami. Czasami takie wyjście jest najlepsze. Uznała, że po upojnych świętach czas na detoks 🙂
Qlka Cafe
Qlka Cafe, to jest propozycja, w której chcemy zagościć na dłużej. Sala zabaw, plus zajęcia dla maluchów w różnym wieku. Podoba mi się przestrzeń tego lokalu. Jasno. przyjaźnie z kilkoma kącikami do zabawy. Jest kalendarz wydarzeń, co mnie bardzo cieszy, ponieważ mogę zaplanować nasze wizyty. Jedyne co jak dla mnie jest na nie, to mało przytulnie dla rodziców. Nie ma wygodnego fotela czy kanapy, ale to kosztem miejsca dla dzieci, więc przeboleję 🙂 To nad czym ubolewam, jak w każdej knajpie, to kolejny raz mało ciekawe menu. W zasadzie nic zdrowego.
Z innej beczki. Atrakcje dla maluchów po prawej stronie Wisły
Z innej beczki, bo nie knajpki, a miejsca, które podbiły moje serce. Pierwsze to Folwark na Bródnie, gdzie możecie pokazać pociechom większość zwierząt domowych. Otwarty nawet zimą. Co niedzielę, w godzinach 10-13 możecie wpaść i zobaczyć zwierzaki. Możecie też nauczyć się do czego służą narzędzia i maszyny wykorzystywane do opieki nad folwarkowymi pupilami. Są tam organizowane różnego rodzaju eventy, a nawet kolonie w mieście. Znajdziecie tam też część botaniczną i około 100 poletek z większością warzyw, zbóż, a nawet drzew owocowych, czy krzewów.
Zoja, jak większość maluchów w jej wieku, zafascynowana jest światem zwierząt i roślin. Ma książeczki na ten temat i całe pudło zwierzaków. Dlatego takie miejsca, są zdecydowanie dla niej. W okresie jesiennym to też farmy dyniowe, np. niedaleko Powsina.
Kolejne ciekawe miejsce, które też przypadnie do gustu pociechom w różnym przedziale wiekowym to Klockownia na Rembelińskiej 20. Mają kilka lokalizacji. Miejsce o tyle fajne, że można tam znaleźć klocki wszelkiej maści. Małe, duże i ogromne, plastikowe i pluszowe, w różnorakich kształtach. Jest tam kilka stref zabaw, z podziałem na tematykę i wiek, np. demolka, majster w akcji czy małe pluszaki. Jeszcze tam nie byliśmy, ale jak się pojawimy to pewnie napiszemy nieco więcej.
A z nowości i też po prawej stronie mocy 🙂 na PGE Narodowym jest Wystawa Lego i 3D. Myślę, że nie tylko chłopcy będą nią zachwyceni. Napewno znajdą tam mnóstwo inspiracji do tworzenia własnych budowli i poznają budowle z całego świat. Być może ciekawa forma nauki i pigułka wiedzy dla starszaków. Z tym musicie się spieszyć, bo jest tylko do 8 marca.
Jak znacie jakieś miejsca z ciekawym menu i atrakcjami dla dwulatków, to chętnie się o nich dowiem. Piszcie!
Dodaj komentarz