Keto bułki mogą być elementem żywienia LCHF. Otóż, od pewnego czasu w naszym domu królują tłuszcze, na bazie których budujemy naszą odporność. Ze względu na panującą sytuację, piszemy o niej nieco więcej. Wszyscy rzucili się w aptekach na suplementy, a przecież odporność budujemy tym co jemy.
„Zdrowym odżywianiem” interesuję się już od kilku lat. Niestety nie na tyle przykładnie, żeby wykluczyć całe syfiaste jedzenie. Bo kto nie zjadłby pizzy, chipsów czy hamburgera w jakimś fast foodzie. No mi się niestety to zdarza raz na jakiś czas. Na szczęście muszę Wam przyznać, że jak zaczynamy przygodę ze zdrowym stylem życia, pokusa zjedzenia czegoś złego staje się mniejsza.
Keto bułki, keto dieta (LCHF)
Nie będę się rozpisywać o keto diecie i podejmować się opisywania jej super efektów, z prostego powodu, nie przestrzegam jej. Zapytana czy jestem na diecie, odpowiem nie. Dla nas to pewien styl życia. Nie mniej jednak korzystamy na co dzień z jej zasad. Co oznacza skrót LCHF – „low carbonhydrate, high fat”. Czyli mało węgli, dużo tłuszczów.
W naszym domu, jak pisałam wcześniej, królują tłuszcze. Produkty, które znajdziecie lodówce to mięso – głównie podroby, boczek i wołowina, ryby (choć z nimi jest problem), jaja, smalec, masło, śmietana, kiszonki, warzywa na zupę i owoce dla Zozo. Zjadamy kilogramy cebuli, czosnku i buraków. Z tych ostatnich głównie robię zakwas. Przepis znajdziecie tutaj, bardzo bogate źródło żelaza. Mój mężczyzna potrafi wyczarować z wymienionych produktów pyszności. Nasi znajomi zapewne to potwierdzą 🙂 Tak, tak masterem kuchni jest on!

Od razu nasuwa się pierwsze pytanie czy nie wieje nudą, odpowiadam nie. Oprócz dużej ilości mięsa i sosów mięsnych, gotujemy też zupki. Na wywarze z kości, który stoi na gazie 24h. Uwielbiamy też pasy np. jajeczne, rybne czy fasolowe oraz humus. Robimy zapiekanki i wiele innych potraw.
Co z glutenem?
Drugie pytanie pewnie padnie o pieczywo i kasze. Owszem jadamy kasze, głównie jaglaną, czy gryczaną, ponieważ te lubimy najbardziej. Choć kasza gryczana ostatnio nam podpadła, za zbyt dużą obecność glifosatu. Możecie o tym poczytać w naszym innym poście, tutaj. Warzywa i owoce stanowią jakieś 30 do 40% naszej diety. Co innego u Zozo, która czasami na kolacje zjada borówki. Jej dieta jest nieco bardziej zróżnicowana. Cieszymy się, że udało się nam zaszczepić u niej umiłowanie do takich smaków. Choć jak to dziecko, jak pojedzie na wycieczkę, to będzie żądać wszystkiego, czego unikamy. Jednak my też wtedy robimy sobie dietetyczne wakacje! Na codzień glutenowi w zasadzie mówimy nie, choć też nie przesadzamy z tym jakoś wybitnie.
Ale wróćmy do pieczywa. Nie kupujemy. Chyba, że potrzebuje na szybko. Wtedy sięgamy po chleb z samych ziaren, gryczany lub żytni na zakwasie. Czasami sama piekę chleby w specjalnej maszynie. Problem z nią jest jednak taki, że nie wyjdzie z niej wersja na zakwasie. Pieczenia w piekarniku na zakwasie się jeszcze nie odjęłam. Za to Ewie wychodzi w ten sposób świetny chlebek, więc poda Wam niebawem przepis.

Chlebek, chlebkiem, ale moje dziecię, jak i ja, kochamy bułeczki. Kiedyś usłyszałam o keto bułkach. Jednak jak spojrzałam na przepis okazało się, że są składnieki, których nie mogłam znaleźć. Chodzi o łupiny babki jajowatej. Spróbowałam w dwóch miejscach, nie udało się i odpuściłam. Będąc ostatnio w Poznaniu znalazłam je w sklepie eko i zaczęła się moja przygoda z bułeczkami.
Kolejna kwestia, nie znajdziecie u nas słodyczy czy cukru. A przepraszam skłamałabym, cukier jest, ponieważ słodzą nasi goście oraz używam go do nastawienia kombuchy. Pisałyśmy o niej jakiś czas temu. Myślę, że warto przypomnieć sobie ten wpis, szukając dziś wiedzy na temat odporności. Jak mam smaka na coś słodkiego, to wyciągam suszone owoce. Uwielbiam daktyle, żurawinę, mango i wiśnie (których nie znoszę w innej postaci). Często pojawia się też miód. Pieczemy babeczki, pichcimy racuszki, czy np. ciasto z białej fasoli. Oczywiście zdarza mi się pójść na kawę z ciasteczkiem. Po co sobie tego odmawiać? Ważny jest ostateczny balans.
Coffee lovers . . .
A właśnie, kawa! To moje największe uzależnienie. Jak jestem obłożona pracą, potrafię wypić trzy dziennie. To strasznie duża strata w postaci kwasów tłuszczowych Omega 6, dlatego dodaje do niej łyżkę oleju kokosowego (źródło tłuszczy nasyconych MCT). Jak pierwszy raz przyrządziłam ją w ten sposób, aż bałam się przełknąć. Okazuje się jednak, że polubiłam ten smak. Lubię też dodać miodu, czy masła orzechowego oraz przypraw, jak kardamon, chili. Teraz, siedząc w domu, testuję nowe smaki. Ah, żółtka, je też czasami dorzucam.
Przepis na keto bułki
Widzę, że wiele gospodyń domowych podczas kwarantanny szuka ciekawych przepisów na wypieki, więc postanowiłam podzielić się tym na keto bułki. Od razu zaznaczę, że przepisów jest wiele. Warto poszukać w Sieci i znaleźć ten, który pasuje Wam najbardziej. Mi spodobała się wersja z serkiem twarogowym zamiast mąk.
SKŁADNIKI:
- 40 g łupiny babki jajowatej,
- 10 miękkiego smalcu lub masła klarowanego,
- 150 g serka twarogowego (na przykład typu Philadelphia). Przepisy podają 200 g, ale ciężko dostać taką gramaturę, więc spróbowałam z mniejszą i bułeczki wyszły piękne,
- sól himalajska lub kłodawska, ok. 1 łyżeczki, jak kto lubi,
- łyżeczka proszku do pieczenia, ja używam najczęściej bezglutenowego,
- 3 jaja,
- lubię tęż dodać ziarenek, np. czarnuszkę, słonecznika, siemię lniane, według uznania.




Wszystkie składniki mieszamy i gotowe ciasto odstawiamy na 15 minut. Znajdziecie pewnie informacje, że na 10 minut, ale dla mnie to trochę za krótko. W tym czasie rozgrzewamy piekarnik do temperatury 170 stopni. Bułeczki pieczemy ok. 30 -35 minut. Tu też są różne dane. Przykładowo, pierwsze 25 minut na 170 i 15 minut na 150 stopni. Każdy musi sprawdzić swój piekarnik i dobrać temperaturę pod siebie.
Blaszkę wykładam folią aluminiową, ponieważ papier przyklejał mi się do spodów. Macie na to sposób? Pewnie jest jakiś banalny, ale ja mistrzem kuchni nie jestem 🙂 Z tego przepisu wyjdzie Wam 4 bułeczki. Najlepiej do formowania ich zwilżyć dłonie, żeby ciasto nie przyklejało się do palców. Podczas pieczenia nie otwierajcie piekarnika, żeby bułki nie opadły. Życzę smacznego! Pysznie smakują z masełkiem, mięskiem i pomidorem.

Dieta = styl życia
Kiedyś usłyszałam takie słowa, że nie powinno być czegoś takiego jak dieta. To co jemy i jak funkcjonujemy powinno być naszym stylem życia. Nie oszukiwanie samego siebie. Co z tego jak będziemy trzymać się jakiejś diety przez miesiąc czy dwa, skoro jak tylko osiągniemy efekty (tu mniemam, że odpowiednie kilogramy), wracamy do starych nawyków. Gwarantowany efekt jojo. Nie jestem też za jakimiś magicznymi suplementami, ponieważ nie ufam ich składom. Naszym efektem i celem powinno być zdrowie psychiczne i fizyczne. Co za tym idzie, równowaga w naszym ciele. Pamiętajcie, że ten sukces łatwiej osiągnąć małymi kroczkami i małymi zmianami, niż narzucając sobie zbyt wiele i wywracając życie do góry nogami.
Mi i mojej rodzinie szukanie sposobu na siebie zajęło kilka lat. Zaczynając od życia na szejkach i sokach, przez pomysły z diety paleo, wegetarianizmu i weganizmu, a nawet chwilowej ciekawości dietą na surowo. Głównym testerem był Mariusz, który ma więcej dyscypliny i zacięcia. Ja w zasadzie nadal zmieniam swoje nawyki i często nie jest mi łatwo. Te wszystkie style żywienia oczywiście pomagały schudnąć, dawały dużo energii, ale niestety nie służyły naszej odporności. Każdy zapewne będzie miał inne doświadczenia, dlatego sami musicie sprawdzić co jest dla waszego organizmu najlepsze. Nie ma jednej diety cud, musicie o tym pamiętać.

Cieszę się, że jesteśmy na takim etapie dbania o siebie, że nie ma u nas sprzeczek, jeżeli chodzi o dietę dla Zozo. Jak wspomniałam z apetytem zjada wszystko, to co my. Pozwalamy jej na różne odskocznie, np. podczas wyjść ze znajomymi czy wyjazdów do rodziny. Nie chcemy wychować alergika. Natomiast mając na uwadze jej rozwój i zdrowie stawiamy na tłuszcze.
Tym wpisem nie chce przekonywać Was do naszej drogi. Pytacie o dietę i to co mamy w lodówce, stąd powstał ten artykuł. Wszystko w odniesieniu do budowania odporności. Testujcie, próbujcie i szukajcie swojego sposobu na życie i bycie. W czasach, kiedy słyszymy, że 70%-90% społeczeństwa dopadnie koronawirus i przetrwają Ci, którzy mają dobrą odporność, warto pomyśleć o swoim stylu życia i odżywianiu.
Dodaj komentarz