Chciałabym żyć drewnianej chatce, w której u wejścia roznosi się cudowny zapach lasu… No ale cóż, przyszło mi żyć w innych warunkach, gdzie raczej w większej mierze otacza mnie masa tworzyw sztucznych. Ale jakoś trzeba żyć 😊 Nie jestem gospodynią ekologicznego domu, niestety. Jednak każdego dnia staram się, jak najmniej zatruwać naszą planetę. Marzę o tym żeby mieć dom bez plastiku!
Zawsze jeżeli tylko mogę wybieram produkty biodegradowalne. Starannie segreguje śmieci. W kuchni używam głownie szkła, drewna, bambusa. Wybierając oświetlenie do domu skorzystałam z oferty bliskiego sąsiada, który wykonuje lampy, żyrandole z naturalnych tworzyw (ZyrRafo). Kupując, zwracam uwagę na certyfikaty.
Zalewa nas jednorazowy plastik
Największą bolączką środowiska, na którą mamy bezpośredni wpływ, są tworzywa jednorazowego użytku. Na szczęście będą mogły być używane w UE tylko albo aż do 2021 r. Oceany toną w górze śmieci, 100 tysięcy ptaków morskich ginie z powodu jednorazowych odpadów. Jestem przerażona, jakim człowiek jest egoistycznym brudasem. No i oczywiście my, Polacy, jesteśmy w haniebnej europejskiej czołówce pod względem używania reklamówek foliowych. Przeciętny Polak ma ich 466 na sumieniu, Niemiec 70, Fin zaledwie 5, zaś Duńczyk 4. I teraz powinna nastąpić cisza. Nie chcę dokładać swojej cegiełki do tego procederu, więc stara się stworzyć swoim pociechom dom bez plastiku.
Dzięki unijnej dyrektywie uaktywnili się naukowcy np. z Uniwersytetu Gdańskiego, którzy wynaleźli polimer z mąki ziemniaczanej i glukozy kukurydzianej. Tworzywo to idealnie nadaje się do produkcji jednorazowych naczyń, sztućców. Bardzo wytrzymałe i plastyczne jest włókno z konopi siewnej. Jednorazowe opakowania można produkować z alg morskich. Wszystkie alternatywy są dość tanie i nie wymagają skomplikowanego procesu przemysłowego. Można je produkować na tych samych maszynach co standardowy plastik. Można, można! Od razu nasuwa się pytanie, dlaczego czekaliśmy tak długo. Oczywiście chodzi o pieniądze i wpływy. Za 50% światowej produkcji plastiku odpowiadają Stany Zjednoczone, zaś największym potentatem upraw konopi są Chiny. Na szczęście my mamy naszego ulubionego bulwiastego ziemniaczka i w nim jest moc! Trzymam kciuki za polskich uczonych.
Edukuję codziennie swoją rodzinę, bo wiem, że sama nic nie zwojuje. Posiadamy dużo plastikowych przedmiotów, ale te są wielokrotnego użytku. Moim zdaniem, wyrzucanie z domu wszystkiego co plastikowe w imię sprzeciwu, również nie jest ekologiczne. Skoro mamy już te tworzywa, używajmy ich jak najdłużej, a nawet odnajdujmy im nowe wcielenia.
Jak zorganizować dom bez plastiku?
• Zabieram na zakupy swoje torby! Nie używam tak zwanych zrywek. Nie muszę mieć posegregowanych owoców. Pieczywo pakuje w papierowe torebki. Pomocne mogą być różnej wielkości szmaciane woreczki. Często odwiedzam sklepik z produktami na wagę.
• Jeżeli jest już taka konieczność dajemy dzieciakom słomki papierowe lub wielokrotnego użytku. Bardzo rzadko u nas goszczą jednorazowe talerzyki, jeżeli zaistnieje taka potrzeba, wybieram papier. Więcej o tym jak wyeliminować plastik z otoczenia naszym maluchów, znajdziecie w poprzednim wpisie.
• Przez lata borykałam się z butelkami PET. Na początku najważniejsze był dla mnie aspekt zdrowotny. Taka woda jest zwyczajnie toksyczna. Zaczęliśmy filtrować kranówkę w plastikowym dzbanku, ale on też przestał pasować do mojej kuchni. Odkryciem ubiegłego roku była dla mnie szungit- aktywny węgiel z Rosji, który działa jak filtr. Wsypuje go do szklanego słoja. Po odstaniu, przelewam do butelek lub dzbanka.
No a co z bąbelkami?
Mój maż je uwielbia. Długo szukałam. Próbowałam z syfonem z PRL-u, ale naboje za drogie i nie wydajne. Przez przypadek trafiłam na saturator do wody sodowej. Początkowy koszt jest dość duży, ale udało mi się kupić urządzenie powystawowe. Nabój kupiłam nowy, napełni gazem nawet 80 litrów wody. Cylinder można wielokrotnie nabijać. Woda jest pyszna, można gazować również soki. Myślę, że to już zostanie odkryciem 2019 roku 😊 Nareszcie sezon letni bez PET.
Dodaj komentarz